Nieobecność krótka
10:12
Nie było matki jakiś czas. Matka bowiem na głowie ma tyle, że nie wie, co powinna olać pierwsze - takie coś kiedyś gdzieś przeczytałam. Mądre to, oj mądre. I skorzystać by się chciało, ale przecież nie można. No więc matka na pełny etat oprócz rozpoczętych studiów dostała kolejny prezent od życia, a raczej od narzeczonego. Kurs na prawo jazdy. Jakby nauki było mało, jakby domu było mało, jakby dziecko mało absorbujące było. Ale... urodzinowy prezent trafiony w 100%.
Matka bowiem zawsze prawko chciała mieć. Na początku, bo wszyscy robili, to czemu ja nie? Później myślała, że by sobie do pracy dojeżdżała swoją furką, bo to bezpieczniej i szybciej i niezależenie. Kto by tak nie chciał? A gdy Zośka na świecie się pojawiła, to matka stwierdziła, że prawko by się przydało dla niej. Bo to do lekarza trzeba podjechać, a to na zakupy, a to by się pradziadków odwiedziło, a wiadomo, że z takim bobasem ciężko podróżować komunikacją. No więc narzeczony rzeczony stanął na wysokości zadania i zafundował matce coś, co jej się przyda, a co tak bardzo chciała. Więc matka wieczorami siedzi i kuje - nie tylko do egzaminów studenckich, ale też do prawka.
Matka ma istny chaos - wszędzie. Szczególnie w głowie, bo się wszystko kiełbasi i miesza, ale czego się nie robi dla wiedzy prawda? :)
Poza tym prezentem matka dostała także maszynę do szycia, o której marzyła. I znowu uczyć się musi. Człowiek to całe życie musi nabierać nowych kwalifikacji. Ale to będę robić z przyjemnością.
Poza tym za pasem już święta, a ja ich w ogóle nie czuję. Nic a nic. A sprzątać trzeba, a gotować trzeba i wszystko trzeba. Ale niemoc jest ogromna.
No i coś z serii jaka ze mnie dumna mama - moja niespełna 11 miesięczna córka zaczęła robić swoje pierwsze samodzielne kroki. Na początku nie pewnie robiła dwa, trzy kroczki i na dupcię, a teraz jak stoi a ja ją proszę, by do mnie podeszła to idzie jak czołg :) Choć sama jeszcze się nie wypuszcza w trasy, woli na czworakach.
Matka ma chwilę spokoju, więc idzie poodpoczywać. Sprzątając. Bo przecież samo się nie zrobi :)
Źródło zdjęcia : jezyki.studentnews.pl
11 komentarze
Pamiętam to uczucie. Co prawda nie jest już moją codziennością, ale doskonale je pamiętam: dwoje studiów (jedne chciałam bardzo skończyć i napisać pracę mgr i się obronić). A mała miała kolki. Dwa razy w tygodniu przyjeżdżała teściowa i mogłam pisać. Żadne tam odpoczywanie. Odpoczywać musiałam z małą. A wiadomo jak się odpoczywa z dzieckiem. Nowo narodzonym :) No a później nie miałam życia, bo mała chodziła późno spać, budziła się w nocy i na dobre wstawała o 5 rano :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że jeszcze masz siłę, by brać się za szycie i prawo jazdy. Ja miałam to szczęście, że zrobiłam je w liceum. I jestem pewna, że do dnia dzisiejszego bym go nie zrobiła, gdybym się wówczas nie zdecydowała.
3mam kciuki!
Oj Matko Matko ;)
OdpowiedzUsuńMasz co robić ;)
Notes M.
Zajęta jestes, ale mam wrażenie, że szczęśliwa i...brawo Ty :)
OdpowiedzUsuńTeż jakoś nie czuję nadchodzących świąt a to przecież raptem za kilka dni. :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteś szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńZawrotu głowy można dostać, ale dajesz radę! Zuch dziewczyna i dalej do przodu!
OdpowiedzUsuńNa nudę nie możesz narzekać. :)
OdpowiedzUsuńTo masz sporo na głowie! I znów doba za krótka, co nie? Przydałoby się nie spać w ogóle! A ja też świąt nie czuję. Mieliśmy ostatnio zamieszanie z 1-szymi urodzinami naszej Izki, więc teraz święta takie luzackie będą. Nie będę się przejmować :) Powodzenia z prawkiem!
OdpowiedzUsuńBo w życiu chodzi chyba o rozwój osobisty, aby iść naprzód, a nie się cofać! Powodzenia i w prawku, i na uczelni i z szyciem:)!
OdpowiedzUsuńA ja bym dała wszystko, żeby wrócić na studia, ten czas tylko dla mnie, nauka, wiedza, fajni ludzie. Ale trzeba ogarnąć to wszystko, szkoda, że doba ma 24h, przydałoby się więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
matkapolka89
Ja również marzę o maszynie do szycia... Ale podobnie - też nie wiem co olać jako pierwsze ;)
OdpowiedzUsuńZostaw coś od siebie ;)