Idealne macierzyństwo nie istnieje
10:28
Już widzę, jak podnoszą się głosy, jak to, jak do cholerki, idealne macierzyństwo nie istnieje? Przecież to wierutne kłamstwa! Ja jestem matką idealną, robię wszystko perfekcyjnie! Dziecko zawsze jest czyściutkie, jak wypolerowany eksponat muzealny. Ciuszki wyprasowane, wygładzone, wręcz przesadnie. Zabawa? Jaka zabawa?! Przecież może się w główkę uderzyć, pupę obić, lepiej przecież nie ryzykować! Katar ma? O rany, nie pójdę z dzieckiem dzisiaj na spacer, bo jeszcze bardziej się zaziębi! Opatulę sweterkiem, kocykiem, ba dorzucę do tego jeszcze rożka i na pewno szybko wydobrzeje. Nie ważne, że dziecko się poci, strużki spływają po buźce, czerwone policzki robią się jeszcze bardziej czerwone, a dziecko krzyczy wniebogłosy.
Nie. Ja nie chcę być matką idealną. Po co? Przecież idealnym macierzyństwem zabiję w moim dziecku tą uroczą naturalność, tą słodką niewinność, którą w sobie nosi. Nie, idealność nie jest dla mnie. Wolę być matką wyzwoloną, która ma kilka zasad:
1. Niech moje dziecko się pobrudzi - czy podniesienie chrupka z podłogi wiążę się z nagłą śmiercią? Bądźmy rozsądni. Trochę brudu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a dziecko ma frajdę. Skacze po kałużach? Niech skacze. Niech się bawi. Niech poznaje.
2. Pozwalam dziecku eksplorować świat - jak raz uderzy się w głowę, za drugim razem zastanowi się czy warto. Nie stoję nad Zośką niczym kat i nie patrzę cały czas czy nie przewraca czegoś, czego nie powinna. Jak chce się wspinać po szafkach, niech się wspina. Jak spadnie na pupę, niech spadnie. Niech się uczy sama, że niektóre zachowania powodują ból. Ja mogę mówić, ale to doświadczenia są najważniejsze ;)
3. Małe przeziębienia nie są przeszkodą - w przypadku wielu matek słyszałam o nie wychodzeniu z domu, bo dziecko ma katar. Ale mówiąc katar, mam na myśli delikatne, sporadyczne pociągania nosem, które katarem nawet nie powinny być nazywane. My, dorośli, też mając nawet minimalnie zatkany nos wychodzimy z domu. Świeże powietrze dobrze robi, na wszystko!
4. Niech je, skoro chce - z jedzeniem też się od dawna nie cackamy. Zośka je to, co my. Kurczak w sobie musztardowym? Czemu nie? Zupa brokułowa ze szparagami? A co szkodzi? Dziecku nic nie jest, wręcz przeciwnie. W końcu zaczęła jeść z apetytem i ile bym jej nie dała, to zawsze jest mało.
5. Plamka na bluzce to nie koniec świata - przecież każdy się brudzi. Ale to nie powód, by przebierać dziecko dwadzieścia razy dziennie, bo ma plamkę od mleka wielkości ucha od igły. Po co? Dziecku to przecież nie szkodzi, to nie parzy, to nie boli. Każde dziecko ma prawo do "brudu" ;)
6. Nie ubieram jej na cebulę, tak żeby nie mogła się ruszać - jak było -15 stopni to była cieplej ubrana, ale to warunki pogodowe, ale tak normalnie? Czemu mam przegrzewać dziecko? A bo ma przecież zimne rączki, bo ma zimne policzki. Ja też mam często zimne ręce, ale to nie znaczy, że całej mi jest zimno. Dajmy naszym pociechom trochę swobody :)
I jako matka nie idealna, jako matka pełna wewnętrznych sprzeczności, matka, która pozwala dziecku łapać za obrus, wyciągać rzeczy z szafek, choć wiąże się to z większą ilością sprzątania, jako matka, która pozwala dziecku poznawać otoczenie poprzez próby i błędy, mówię wam, że warto. Warto dać dziecku przestrzeń, aby mogło rozbudzić w sobie ciekawość. Nie zamykajmy naszych dzieci we własnych obawach. Zawsze może się coś stać - gdy przesadnie będziemy dbać lub odwrotnie. Bądźmy matkami wyzwolonymi, matkami, które pozwalają dzieciom na doświadczanie, a nie zabranianie. Dajmy im wolność, a na pewno się odwdzięczą ;)
Źródło zdjęcia : themamasharpes.com
42 komentarze
"Bycie idealną mamą" spala nas mocno:) A poza tym trzeba mieć nad czym pracować:)
OdpowiedzUsuńHa, do czegoś zawsze trzeba dążyć, ale do tego, by być najukochańszą mamą dla swoich dzieci! ;)
UsuńJestem nie idealną mamą, a moje dzieciaki są zachwycone. Słowa które od nich slysze ,,jesteś najwspanialsza mamą pod słońcem" dodają skrzydeł 😘
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 procentach ;)
UsuńKażda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej i to jest sprawa pierwszorzędna i normalna - ALE - wiele matek przesadza, tak jak właśnie napisałaś opatuli w kocyk, aż się zapoci, nie wyjdzie na dwór bo delikatnie kropi, a broń boże żeby poszło na dyskotekę do szkoły, bo jeszcze się spoci.
OdpowiedzUsuńUważam, że dmuchanie, chuchanie, zabranianie powinno być tylko i wyłącznie wtedy, kiedy rzeczywiście zagraża to zdrowiu albo (logiczne) życiu dziecka.
Prawdziwe dzieciństwo, to dzieciństwo brudnych kolan :) najlepsze momenty w życiu właśnie takie się wspomina, jak pół dnia siedziało się w piaskownicy, tańczyło w deszczu, skakało po kałużach, a i zdarzyło się to gumę do żucia do spadła podnieść i włożyć do buzi - no i jakoś żyję i jestem całkiem normalna i zdrowa:)
Właśnie, że istnieje idealne macierzyństwo, kiedy jesteśmy normalnymi rodzicami i pozwalamy naszym pociechom żyć - żyć pełnią życia, dostrzegać to co najpiękniejsze, to co niebezpieczne, dziwne i trudne. Rodzic powinien wspierać w życiu i w tym całym rozwoju, ale nie dmuchać, bo potem dziecko jest małym dziwadłem. A znam taki przykład, że pożal się Boże, dziecko jest bynajmniej tak wycofane, że powinno wrócić do przedszkola i zmienić rodzinę.
Cóż....
My bądźmy normalnymi mamami:)
Pozdrawiam ciepło.
matkapolka89
Dzieciństwo brudnych kolan - dokładnie o to chodzi, o pozwalanie dziecku na tę chwilę całkowitej swobody, oczywiście pod czujnym okiem mamy w razie gdyby :)
UsuńPrzesada nigdy nie jest dobra. Mamy powinny pozwolić dziecku być dzieckiem a każde dziecko się brudzi albo upadnie od czasu do czasu. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, my też upadałyśmy i wstawałyśmy i garbate nie jesteśmy ;)
UsuńBo mamy idealnej nie ma :) Dzieci są szczęśliwsze, gdy mają odrobinę więcej swobody :)
OdpowiedzUsuńI o tę swobodę się właśnie rozchodzi ;)
UsuńMuszę się nie zgodzić z punktem o plamce i końcu świata...moje dziecię od razu leci się przebierać, gdy choćby woda jej kapnie. Matka z tym próbuje walczyć, ale niestety nie mam jeszcze takiej siły żeby ją przekonać, że to nie koniec świata :)
OdpowiedzUsuńTo może być przejściowe ;)
UsuńMam taką nadzieję :)
UsuńNie można przesadzać, bo człowiek sam zwariuje. Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko :) Chropek z podłogi, tak jak piszesz, to nie koniec świata. Dziecko musi mieć możliwość poznawać świat po swojemu, na luzie. Czasem się zdarzy, że ten świat poznaje organoleptycznie- nic w tym dziwnego i nie można świrować z tego powodu :)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie! ;)
UsuńPrzy pierwszym dziecku miałam jeszcze energię żeby próbować być matką idealną, nie udało się, bo jako niedoświadczona mama popełniałam wiele błędów. Przy drugim nie miałam czasu, a teraz już i sił mi brak :) Co nie znaczy, że nie jestem dobrą mamą, po prostu nie idealną ;)
OdpowiedzUsuńJa przy pierwszym już się nie staram ;) Chcę być najlepsza dla niej co często znaczy nieidealna ;)
UsuńA ja myślę, że właśnie to jest teraz uznawane za macierzyństwo idealne. Żeby dziecku dać poznawać świat, nie złościć się że nabrudzi, że coś tam spsoci. Ja przyznam, że mnie to właśnie denerwuje czasem i uważam właśnie to za skazę na moim idealnym macierzyństwie. :D A ze spacerkami z katarkiem, nie przegrzewaniem, czy dawaniem "dorosłego" jedzenia w pełni się zgadzam. :)
OdpowiedzUsuńA niech psoci, a niech brudzi od tego ma dzieciństwo ;)
UsuńNikt z nas nie jest idealny i nigdy nie będzie. Świetnie, że o tym piszesz - podpisuję się pod tym postem całą sobą!! :) Mamy nie dajmy się zwariować i nie ulegajmy tej presji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę ;)
UsuńZgadzam się z Tobą w zupełności :) Ja do bycia matką idealną dążyłam może przez jakieś trzy pierwsze miesiące, a potem stwierdziłam, że to na nic i że i tak tego ideału nie uda mi się osiągnąć ;) Dziecko bardzo skutecznie leczy z perfekcjonizmu - co do tego nie mam już żadnych wątpliwości ;)
OdpowiedzUsuńA oczywiście, dziecko leczy ze wszystkiego :)
UsuńIdealność jest pojęciem względnym. Dla mnie idealna mama to właśnie taka, która pozwala się pobrudzić, trochę popsocić i nie boi się bałaganu, plam i katarku. Jesteś bliżej tej idealności niż Ci się wydaje ;)
OdpowiedzUsuńNo to miło słyszeć ;)
UsuńNie jestem ideałem człowieka, a tym bardziej mamą. Wszystko w granicach bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńDokładnie, bezpieczeństwo to podstawa!
UsuńMatka idealna nie istnieje, i szczerze mówiąc bardzo dobrze. Życie dziecka z idealną osobą było by nudne. Odrobina bałaganu czy tez psot moim zdaniem jest wskazana
OdpowiedzUsuńByle psoty były w granicach rozsądku ;)
UsuńNie możemy się tak wszystkim przejmować i chodzić za dzieckiem krok w krok, pilnując by nie zjadło czegoś z ziemi, nie zbrudziło rączek czy nie fikło na pupkę. Dziecko musi się samo nauczyć. Widzę to po mojej córci, bo już kilka razy zaliczyła glebę i teraz bardziej uważa.
OdpowiedzUsuńHa, moja też, choć nie zawsze ;)
UsuńIdealne macierzyństwo jest jak idealny partner, jawi się w zakamarkach naszego umysłu, mami, zatruwa nam wzrok swoim cukierkowym różem. A kiedy już zostajemy częścią tego ideału okazuje się że ma to więcej wad niż myślimy!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Ideały są nudne ;)
UsuńA ja to lubię myśleć, że każda Mama jest idealna dla swojego dziecka! Bo jak tak patrzę na znajomych i ich pociechy, to wiem, że spora ilość tych dzieci w moim domu nie przeżyłaby doby. I bynajmniej nie dlatego, że ja źle zajmuję się dziećmi, a dlatego, że dzieciaki te mają zupełnie inną osobowość, która "nie pasuje" do stylu życia mojej rodziny. Bo tak: jeśli dziecko z natury jest spokojne i flegmatyczne, będzie się czuło przytłoczone w towarzystwie ruchliwej ciotki-gaduły (czyli mnie:)), głośno śmiejącego się wuja, mojego syna, który opowiada ciągle jakieś niestworzone historie przygodowe, rozstawiającej wszystkich po kątach mojej córki oraz najmłodszej mej latorośli tancerko-spadochroniarko-alpinistki. Myślę, że w swoim domu, przy swojej spokojnej,wyważonej, pedantycznej Mamie czuje się bezpiecznie i o niebo lepiej. Dlatego każde macierzyństwo jest idealne!:)))) Och! Czyż nie jest przyjemnie tak właśnie myśleć? To super, że każda z nas jest Mamą najlepszą dla swojego dziecka! I masz absolutna rację wcale nie trzeba być idealnym!
OdpowiedzUsuńIdealne macierzyństwo chyba by mnie wykończyło ;)
OdpowiedzUsuńOj tak wolność i przestrzeń, dla dzieci i dla mam! Jestem po Twojej stronie mocy:-) Pozdrowienia, S.
OdpowiedzUsuńKiedyś dążyłam by być taką matką perfekcyjną, żeby moje dziecko było zawsze czyste i zadbane ale teraz z biegiem czasu przy dwulatku jest to chyba niemożliwe. Nawet się już nie staram bo nie ma to najmniejszego sensu.
OdpowiedzUsuńdo tego, żeby nie być perfekcyjną trzeba po prostu dojrzeć...nie da się inaczej, chyba, że pewnego etatu się nie uzyska, wtedy zieje się jadem i stara się zmieniać cały świat.niestety wojenek, przepychanek jest wśród mam nazbyt wiele
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem matka idealna to jest ta która JEST i dba o dziecko, a pojęcie dbania to już każdy tlumaczy sobie idywidualnie. Bo moim zdaniem efektem dbania jest spacerowaniez dzieckiem gdy ma katar czy podawania do jedzenia to co mu smakuje :) ja się uważam za matkę idealną dla swojego dziecka, mimo że do perfekcji mi daleko i popelniam błędy.
OdpowiedzUsuńWitam, też mam prawie ośmiomiesięczną córeczkę Madzię, i też jestem nieidealną mamą ale za to ja i moja córcia jesteśmy bardzo zadowolone i szczęśliwe a to co mówią inne idealne mamy niech zachowają dla własnych dzieci!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i Zosię!!!
A ja myślę, że idealna matka to taka - która jest najlepsza dla swoich dzieci. Ideały nie istnieją, to oczywiste ;)
OdpowiedzUsuńDal otoczenia nigdy nie będziemy idealnymi matkami, ale to nie ważne. Dla naszych dzieci jesteśmy ideałami zawsze ;)
OdpowiedzUsuńZostaw coś od siebie ;)