Cycek mamusi

20:48


Gdy ubieram buty i szalik, a ona patrzy na mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami i zastanawia się czy już ma zacząć płakać, bo nie wezmę jej ze sobą, czy dreptać szybko do moich stóp i prosić wzrokiem żebym jednak ją wzięła - coś mnie ściska w dołku. Gdy wchodzę na górę żeby zebrać pranie albo posprzątać butelki w pokoju, a ona w chodaku bawi się na dole i już widzę, jak drepta pod schody sprawdzić, gdzie znikam, a gdy znikam już z jej pola widzenia, słyszę tylko donośny krzyk i płacz - to coś mnie ściska w dołku. I nie ważne, że w domu może być dziesięć innych osób, z którymi mogłaby się pobawić. Nie. Ona widzi tylko mnie.

I jest to zgoła przyjemne uczucie. Bo przecież przyjdzie taki dzień, kiedy nie będzie chciała spędzać ze mną czasu. Kiedy powie, że ma znajomych, że wychodzi do kina, że śpi dzisiaj u koleżanki, że pędzi się ubrać, bo idzie na jakąś imprezę. I mama wtedy zostanie odsunięta na drugi bok, na drugi tor. Bo będą rzeczy ważniejsze. Bo będzie przecież tyle do zrobienia, tyle do zobaczenia, tyle do przeżycia, że może czasu nie starczyć. 

Dlatego napawam się tym, jak do mnie lgnie. Jak szybko zmienia się jej nastrój, gdy wchodzę do pokoju. Jak cieszy mnie to, że uśmiecha się na mój widok i od razu wyciąga ręce, żeby ją wziąć. Jak wtula się we mnie, gdy jest śpiąca, albo gdy obudzi się w nocy i nie może zasnąć. Wtedy ukojenie znajduje w matczynych ramionach, które są dla niej zawsze otwarte. I kiedyś może podśmiewałam się ukradkiem z matek, które "cycki" takie miały przy sobie. Ale wtedy ja matką nie byłam i nie wiedziałam, co tracę. Teraz wiem, co zyskałam.

I owszem, często jest to męczące. Bo ciężkie noce bywają. Bo Zośka potrafi obudzić się z płaczem i nie da się utulić tacie, tylko mamie. Bo czasami do toalety człowiek nie pójdzie, by nie goniła go histeria dziecka, które myśli, że mama magicznie w muszli zniknie i nie wróci. Bo przecież obiad trzeba zrobić i posprzątać i pranie rozwiesić i tysiąc innych rzeczy, a ktoś tu się nogi trzyma i nie chce puścić.

Ale sumując te wszystkie niedogodności - warto. Warto mieć na chwilę takiego swojego "cycka", który poprawia humor, który swoim śmiechem potrafi rozwiać nawet najczarniejsze chmury, który w swoich małych rączkach trzyma cały mój świat. Mój osobisty "cycek". Na chwilę. Za krótką, by z niej nie skorzystać. 

PS. Komentarze z poprzednich postów zniknęły, bo odinstalowałam disgusa, który póki co jest totalnym niewypałem :)

Źródło zdjęcia :dziecko.fit.pl

You Might Also Like

26 komentarze

  1. Ja też mam takiego swojego osobistego, trzeciego "cycka" ;) Choć muszę przyznać, że kiedyś był we mnie jeszcze bardziej wpatrzony, spragniony kontaktu i "przylepny" - i wtedy momentami mnie to niesamowicie drażniło, a teraz zaczyna mi tego brakować i ubolewam, że Młody coraz częściej odkrywa świat bardziej na własną rękę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Dlatego korzystam, póki mogę, bo później to już inny świat będzie się liczył...

      Usuń
  2. Mam podobne podejście. Cieszę się z tych krótkich momentów, kiedy jestem dla mojego dziecka całym światem. O Boże, właśnie zaczynam ryczeć trochę. To jest trochę smutne, że oni kiedyś dorosną, co nie? Te nasze małe stópki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my musimy im na to dorośnięcie pozwolić :)

      Usuń
  3. Och kochana jak ja Cię dobrze rozumiem! Mój cycek, to dosłownie cycek, bo tylko mama, mama, mama i cycy, cycy, cycy i tak dzień i noc! Ale gdy spojrzy na mnie i uśmiechnie się, to sama nie wiem jak opisać to uczucie, jak można tak kochać, całym sercem, całą sobą nawet po nie przespanej nocy i padając na twarz ze zmęczenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, mimo wszystko kocham ten stan ;)

      Usuń
  4. Też to miałam :) Zanim mała poszła do Klubu Malucha. Z drugiej strona moja Buńka była tak za mną, że nie mogłam się nigdzie ruszyć. Bo cały czas byłam z nią sama. I potrafiła dać mi w kość, bo z jednej strony tylko "mama", a z drugiej to, że moja cirpliwość wysiadała: nic nawet przy niej nie mogłam zrobić, bo ona chce mojej uwagi. Nie tylko obecności. A jednocześnie czułam, że i ona ma przesyt. Kiedy poszła do Klubu obie od siebie odpoczęłyśmy. Teraz wraca stęskniona (a jak ja się za nią stęsknię! :P) i możemy się bawić całe popołudnie i wieczór. Nawet jak się źle czuję w ciąży, to przychodzi do mnie na kanapę i razem się bawimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zoskę też poślę do innych dzieci, w swoim czasie i pewnie też będę strasznie tęsknić, ale taka jest kolej rzeczy. Trzeba to zrobić ;)

      Usuń
  5. Dziecko rośnie bardzo szybko, ale każdy etap ma jakieś plusy i minusy. Każdy też potrafi bardzo pozytywnie zaskoczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie i każdy etap trzeba "przetrwać" ;)

      Usuń
  6. Moja jak się uczepi nogi, to nic zrobić się nie da :) Ale obiad i pranie mogą przecież poczekać. A te chwile trzeba doceniać i wykorzystywać, bo niedługo przecież już nie będzie tylko "mama" i "mama" i ten nasz "cycek" pójdzie w świat. Na razie jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, a to stanie się prędzej niż myślimy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, i co wtedy? Pewnie będzie smutek i żal, ale taka kolej rzeczy ;)

      Usuń
  7. Dzieciaki rosną w tempie zastraszającym. W ich życi są etapy między innymi i ten;) Kiedyś będziesz za tym tęsknić

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas długi czas tego nie było. I zazdrościłam po cichu innym mamom. Za to teraz, jak ja już poczułam że mam duże dziecko i taki luzik, mała stała się mamicórką. By się tuliła, na rękach noszona była. :D czasami to słodkie, czasami najupierdliwsze na świecie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na toi, że ten etap dotyka każdego xD

      Usuń
  9. Oj warto, warto. Ale czasem warto też odetchnąć od tego małego"cycka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego chodzę na zumbę, o czym pisałam parę postów temu ;)

      Usuń
  10. Znam to uczucie:) Uwielbiam i czerpię garściami:) Bo wiem, że tak będzie tylko chwilę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pewnie, że warto, bo tak jak piszesz - kiedyś nie będą miały dla nas tyle czasu, nie będą się chciały tyle przytulać... :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój syn i córka mają odwrotnie tata to ich cały świat.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa jestem czy moja mała też będzie taka przylepą :) Czas pokaże. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nasza Julka ma dopiero 6 miesięcy a już, jak przechodzę obok niej i nie wezmę na rączki to krzyk;) a co będzie dalej to strach się bać... Ale jak jej nie kochać..

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój mały ma lęk separacyjny w stosunku do babci :D No, do mamy czasem też. A właściwie to widzę, że ta która z nim spędza akurat większą część dnia jest bardziej kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wzruszyłam się tym co napisałaś do póki nie doszłam do tego tekstu: "Bo czasami do toalety człowiek nie pójdzie, by nie goniła go histeria dziecka, które myśli, że mama magicznie w muszli zniknie i nie wróci."
    rozśmieszył mnie. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale się fajnie czyta! :)
    Ja ma dwa takie cycki :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw coś od siebie ;)

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń