Mamy w domu nie ma - będzie bal ;)
09:55Wiedziałam, że ten dzień nastąpi, jak jeszcze Zośka dryfowała sobie spokojnie w brzuszku. Jedne studia udało zakończyć mi się przed rozwiązaniem. Ba, myślę, że Zosia nawet nieświadomie mi w
tym pomogła.
Teraz Zośka ma 7 miesięcy, a mama rozpoczyna kolejne studia magisterskie. Raz w miesiącu będę znikać na weekend. Przeraża mnie fakt siedzenia na uczelni po 12 godzin. Trochę czasu minęło od kiedy to robiłam. Pierwszy weekend jest właśnie teraz. Pierwszy raz, kiedy zostawię ją na tak długo samą. Nie będę jej widzieć. Nie będę mogła dać jej buziaka na dobranoc. Nie nakarmię w nocy. Nie przytulę, gdy zapłacze. Nie pobawię się z nią. Nie będę oglądać, jak coraz ładniej pełza do zabawek, które ją interesują. Nie będę widzieć jak się uśmiecha. Nie będę słyszeć jak słodko gaworzy na widok znajomej twarzy. Nie usłyszę jak mocno stuka w pianinko, aby wydostały się z niego dźwięki.
Ale wiecie co? Przecież mi też jest potrzebne jakieś wolne. Chwila wytchnienia. Chwila, aby się wyspać. Tak porządnie. Całą noc. Bez niepokoju, że znowu o 2 w nocy Zosia będzie chciała się bawić, a to przecież środek nocy jest, a mama i tak jest nieprzytomna, bo poszła późno spać.
My też musimy robić coś dla siebie. I nie bójmy się tego. Rozwijajmy się w każdym kierunku. Pozwalajmy sobie na to - przecież życie mamy jedno i nie możemy go zmarnować :)
Poza tym - nie zostawiam jej samiuteńkiej. Spędzi weekend z tatą. A oni tych wspólnych chwil mają naprawdę mało. Teraz będą mogli nadrobić. Pobawią się, pospacerują. Będą ze sobą. A Zosia jak widzi tatę nie może powstrzymać uśmiechu, wyciągania w jego stronę rączek i chęci zabawy. Więc to chyba dobrze, że nie będę im przeszkadzać.
Tak więc, moi drodzy, kolejne studia przede mną. Trzeba to będzie jakoś pogodzić, usystematyzować. Poradzić sobie i nie zwariować ;) Tym samym muszę się z wami pożegnać na weekend. Ale nie martwcie się, wrócę. Pełna sił i wigoru, i zapału do dalszej pracy. Miłego weekendu!
11 komentarze
Święte słowa- nam też coś się należy! Ja przerwę w nauce miałam dużo dłuższą niż Ty i teraz nie potrafię ogarnąć tego naukowego bełkotu, który wyziera do mnie z notatek... Ale dam radę, bo robię to przede wszystkim dla siebie, ale nie tylko- tylko spełniona mama daje dobry przykład swojemu dziecku. Poza tym, to dodaje nam pewności siebie. Ja już nie mogę się doczekać egzaminacyjnego zjazdu- pierwszy raz będę w Łodzi- szykuje się szalony weekend! :D
OdpowiedzUsuńGłowa do góry! Ja też nie wiem, jak przeżyję 2 dni bez Hani... nawet nie chcę o tym myśleć...- nie jesteś sama z tym problemem ;) Przesyłam wirtualny uścisk :)
No to teraz poprawiłaś mi humor i jest mi troszkę lżej. Mam nadzieję, że nie będę co chwilę wydzwaniać i pytać się co się dzieje i czy nie płaczę :) Życzę ci wytrwałości, tak samo jak sobie. Damy radę ;)
UsuńDasz radę! A mama spełniona jest lepszą mamą niż ta niespełniona, więc same plusy :))
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :)
UsuńJa zdawałem z córą, bo nie miałam jej z kim zostawić - tak wyszło (miała 2 tygodnie) egzamin z podyplomówki :) Też poszło, nie trzymali, nie męczyli, uśmiechali się (nawet, kiedy darła paszczę). Kolejną podyplomówkę planuję zacząć w lutym i też trudno będzie mi wrócić do nauki, ale od dziecka z chęcią odpocznę :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńTeż myślałam, że odpocznę, ale nie odpoczęłam :) A mała niesamowicie się cieszyła jak wróciłam! Następnym razem może będzie lepiej ;)
Usuńtrzymam kciuki! i zazdroszczę. mój mąż daje radę w dzień, ale żebym zniknęła na 48 godzin?! mowy nie ma... a czasem mam taką ochotę uciec!
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się! Przynajmniej trochę człowiek odpocząć może ;)
UsuńBędzie dobrze :) Życzę Ci udanego weekendu :*
OdpowiedzUsuńPowodzenia, coś o tym wiem ;) tylko ja znikam na zajęcia co drugi tydzień, a nie tak jak Ty raz w miesiącu. Wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńNo to u Ciebie zdecydowanie częściej ;)
UsuńZostaw coś od siebie ;)