Szczepienia, szczepienia i jak to przetrwać?
14:00Właśnie dzisiaj miałyśmy z Zosią kolejne szczepienia. Czwarte. I niby powinnam się do nich przyzwyczaić, ale ja dalej jak matka wariatka wariowałam razem z nią. I zimne poty mnie naszły, gdy nas zawołano do gabinetu. I o mało co drgawek nie dostałam, przypominając sobie trzy poprzednie szczepienia i ogromny i rozdzierający serce płacz Zośki. Próbowałam się przygotować, przynajmniej mentalnie, na to, co ma nadejść, ale to wcale nie jest takie proste. Przy dziecku nic takie nie jest.
I oto znalazłyśmy się w gabinecie. Pani doktor ładnie Zosię osłuchała, zważyła i zmierzyła. Wszystko w porządku. Zdrowa jak ryba - czyli szczepimy. No i matka, czyli ja, od razu dostała przyspieszonego tętna, niemalże zimnych potów, przyspieszonego bicia serca.
Jakie więc było moje zdziwienie, gdy po dwóch ukłuciach Zosia zakwiliła, po trzecim zapłakała trochę mocniej, ale zaraz się uspokoiła. Prawie jakby żadnego szczepienia nie było. To spora odmiana od tego, co przechodziłyśmy wcześniej. Mój dzień uratowany, matka szczęśliwa, dziecko spokojnie śpi.
Temat szczepień to temat szeroki. Ile rodziców, tyle zdań. Szczepić, nie szczepić - w sumie i jedno, i drugie jest nie do końca dobre. Przed pierwszymi szczepieniami naczytałam się na Internecie o możliwych powikłaniach, o odczynach poszczepiennych, o tym czy szczepić 5w1 czy 6w1, a może zwyczajnie.
Polacy mało wiedzą o szczepieniach - artykuł, który jednym oczy otworzy innym nie. Warty jednak przeczytania.
Szczepienia a autyzm - i właśnie. Jedni twierdzą, że jest z tym związek, inni całkowicie to negują. Nie wiadomo w co wierzyć, wiadomo jednak, że rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. To prawda - szczepionki skojarzone to jedno ukłucie dla dzieciątka, mniej stresu, szybciej, pytanie tylko czy warto? Oczywiście znam osoby, które w ten sposób szczepiły swoje dzieci i wszystko jest z nimi w porządku. Nie mają żadnych zastrzeżeń. Ale nie wszyscy są tacy.
Suma sumarum wybraliśmy szczepienia zwykłe. Męczyłyśmy się z Zosią z trzema ukłuciami i dzisiaj było takie ostatnio. Zosia pięknie je przechodzi - zero odczynów, zero gorączki i innych dolegliwości. Jest zdrowa, szczęśliwa i uśmiechnięta. Przetrwałyśmy to, choć było ciężko. Czekają nas jeszcze trzy szczepienia, a później odpust na parę lat. Damy radę, przecież musimy :)
Czy szczepić czy nie - po jednej i drugiej stronie są racje, ale... My też byliśmy szczepieni i żyjemy :) A jak jest z wami drogie mamy? Wybrałyście szczepienia skojarzone czy zwykłe?
7 komentarze
My szczepimy normalnie, szczepionką refundowaną. Na szczęście ukłucia nie wywołują ani u mnie ani u Pierworodnego takich spazmów. Skłaniam się zawsze ku temu żeby jednak szczepić. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Ja byłam szczepiona tymi szczepionkami i nic mi nie jest. Ale odpuściłam sobie rota i inne wirusy dla mojego dziecka...
OdpowiedzUsuńTo tak jak my - szczepienie refundowane. Nie szczepiłam jej na te dodatkowo płatne, nawet położna nam odradzała.
Usuń5W1 i rotawirusy. Na pneumokoki zaszczepione po pół roku, na meningokoki po roku. Starszak szczepiony na oba koki ;)
OdpowiedzUsuńWybór szczepien to bardzo trudny wybór. ...
Ja moich szczepiłam tymi 5w1, pierwszy nawet nie zauważył, że był szczepiony, żadnej gorączki, nic, a drugiego tylko bolało miejsce po ukłuciu, więc podawałam leki przeciwbólowe. W tamtym czasie nie mówiło się o tym tak dużo, że mogą mięć skutki uboczne. U nas wszystko się dobrze kończyło :) Jeden zastrzyk i po bólu :) Podziwiam te mamy, które decydują się na zwykłe, ja nie dałabym chyba rady :)
OdpowiedzUsuńto prawda, że Polacy nie wiedzą zbyt wiele o szczepieniach...a prawdę mówiąc często nawet nie mają pojęcia na co szczepią swoje dzieci
OdpowiedzUsuńO tym że będę szczepić, wiedziałam od początku, to w ogóle nie podlegało dyskusji... zastanawiałam się tylko które szczepienia wybrać i wybrałam refundowane + pneumokoki i rotawirusy :)
OdpowiedzUsuńSczepienia z dziećmi to nie taka łatwa sprawa. Ostatnio byłam na takim szczepieniu i zauważyłam jak ten cały sprzęt medyczny jest sterylny. Jednorazowa strzykawka, którą pielęgniarka robiła szczepienie od razu poszła do kosza.
OdpowiedzUsuńZostaw coś od siebie ;)