Zmora rodziców - ząbkowanie

13:12

Zdarza się, że niektóre dzieci przechodzą je całkowicie bezobjawowo. Nagle, któregoś dnia, patrzysz na swoje maleństwo, a ono uśmiecha się do ciebie pokazując małe kiełki. I zastanawiasz się, kiedy przeoczyłaś ząbkowanie? Przecież ani nie było płaczu, ani marudzenia. Nic. Tylko się trochę śliniło i pchało wszystko w zasięgu dłoni do buźki, ale to przecież jest normalne. Więc jak to się stało? A później przestajesz o tym myśleć, ciesząc się, że przebrnęliście przez to spokojnie, bez większych zawirowań. Oby było tak dalej.
Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia. Niektóre pociechy od razu komunikują, że coś się dzieje. Jeżdżą zabawkami po dziąsełkach, nerwowo wkładają paluszki do buzi, są marudne i płaczą. I próbujesz mu jakoś pomóc. A to żelem posmarujesz buźkę, a to swoim palcem pomasujesz dziąsełka.
Ząbkowanie to dla niektórych ciężki okres w życiu małego człowieczka. Ale są sposoby, które mogą pomóc.

1. Żele - ale najlepiej z nimi nie przesadzać, bo można zniszczyć naturalną florę bakteryjną w buźce naszego dzieciątka. Stosujmy z umiarem, wtedy, kiedy naprawdę uważamy, że jest to konieczne. Na rynku jest sporo dostępnych środków. My stosujemy Calgel. Mówi się też, że bardzo dobrym środkiem jest Sachol. I owszem, ale stosuje się go dopiero, gdy ząbki się już przez dziąsła przebijają.

2. Camilla - o tym preparacie dowiedziałam się od znajomej, która mieszka w Szkocji. Tam, niemalże każda mama poleca i stosuje Camille. W podaniu jest bardzo prosta - do środek doustny. I w momencie, gdy Zośka naprawdę potrzebowała i nie mogła zasnąć przez ból dziąsełek, podawaliśmy jej Camille. Uśmierzała szybko ból, a dziecko spokojnie zasypiało :)


3. Gryzaki - tak, u nas się nie sprawdziły. Próbowałam dość często dawać Zosi zimne gryzaczki, żeby mogła sobie przynajmniej trochę ulżyć, ale tak szybko jak do buźki je wkładała, tak szybko wyciągała. MYślałam, że może jest to spowodowane temperaturą i dawałam jej również w takiej pokojowej, ale też po chwili wyrzucała. Teraz za to, jest to dobra zabawka ;)


4. Smoczki - w ofercie sklepów jest wiele smoczków na ząbkowanie. Widziałam nawet takie, które wibrują i masują dziąsełka, o matko. Takich nie próbowałyśmy, troszkę mnie przerażały, ale może któreś mamy będą odważne. Za to kupiłam jej innego smoczka, który posiada pewne wypustki, oddziałujące na dziąsełka. Przy przygryzaniu go, dzieciaczek masuje sobie dziąsełka. Niestety, zakup ten również był niepotrzebny, bo szybko Zosia go odrzuciła. 


5. Kromka chleba albo marchewka - albo jeszcze coś innego, co wam wpadnie do głowy. Stare sposoby chyba są najlepsze. Za naszych czasów niemowlęctwa nie było przecież takiej ilości gadżetów, jakie mamy dzisiaj. A nasze mamy musiały sobie jakoś radzić, gdy przychodził ten trudny etap. Sama widziałam, że Zosia najbardziej się cieszyła i uspokajała, gdy mogła memłać w buźce kromkę chleba albo kawałek marchewki :)

Ząbkowanie trzeba przetrwać. Po prostu. Nie mamy na to wpływu. Mówią, że im szybciej tym lepiej. U nas już są pierwsze ząbki. Czekamy na kolejne, które chyba niedługo się pojawią, bo Zośka zaczyna znowu się ślinić i marudzić. 
A wy drogie mamy, jakie macie sposoby na wasze pociechy? A może przechodziły ząbkowanie bezobjawowo? :)

Źródło zdjęcia : https://www.google.pl/


You Might Also Like

18 komentarze

  1. Pamiętam, że u nas zawsze przy ząbkowaniu była temperatura:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, gorączka też się często pojawia. Albo biegunki. Ech, z dziećmi to cały czas coś ;)

      Usuń
  2. u nas najlepiej sprawdzał się dentinox ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas Calgel się sprawdził. Sama stosowałam na wychodzące ósemki i wiem, że działa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wychwalam pod niebiosa człowieka, który wymyślił Camillię. U nas się sprawdziła. W razie mega dolegliwości dołączaliśmy Viburcol - czopki homeopatyczne. Też działały cuda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście czopków nie musiałyśmy używać. Camilla wystarczyła ;)

      Usuń
  5. U nas jedynym żelem jaki działał był Dentinox,ale tak czy inaczej muszę potulnie stwierdzić, że moje dzieci jakoś ciężko ząbkowania nie przechodziły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dobrze ;) Ja też nie mogę narzekać, przynajmniej na razie ;)

      Usuń
  6. Moje dzieci chyba miały permanentne ząbkowanie. Non stop płakały i się śliniły :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach kiedy to było, dobrze, że już za nami :) tulenie, noszenie na rękach i o ile dobrze pamiętam to Dentinox używaliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. My na zabki czekamy. Toska jakby dawala znaki bo czasem tak mocno sciska dziaslami smoczek od butli ze sama nie wiem co myslec ;). Ma dopiero trzy miesiace.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosia też wtedy zaczęła, ale wyszły po 6 miesiącu ;)

      Usuń
  10. U nas z żeli najlepiej sprawdza się Dentinox. Te śmieszne gryzaki też mieliśmy, ale jakoś małej nie odpowiadały. Raz przez ząbkowanie wylądowaliśmy nawet w szpitalu, bo nam osłabła. Lekarze do dziś nie wiedzą, czy to od bólu głowy przez zęby, czy z lekkiego odwodnienia. :/ Do dziś ma tylko 3 zęby, a już 14 miesięcy.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw coś od siebie ;)

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń