Pierwsza kąpiel w domu kontra zachłyśnięcie wodą - co robić, gdy paraliżuje cię strach?

14:16

W szpitalu to wszystko pięknie wygląda - przychodzi pani, bierze dziecko, opłukuje z każdej strony, myje główkę, buźkę, przewraca na drugą rękę, myję plecki i pupę, po czym nie orientujesz się nawet kiedy, a dzieciątko już jest zawinięte w ręcznik i leży na przewijaku. Trwa to dosłownie minutę. Zośka nie zdążyła dobrze zapłakać, nawet jakby chciała. Rozkręciła się dopiero przy ubieraniu, którego przez bardzo długi okres czasu nie lubiła.
Ale w szpitalu nie jesteśmy przecież cały czas i przyszła pora na kąpiel w domu. Troszkę zestresowana, napuściłam wody do wanienki, tyle co kot napłakał, co by nie przesadzić z ilością. Wlałam troszkę Ziajki natłuszczającej, włożyłam termometr, żeby wiedzieć, czy temperatura wody jest odpowiednia. I czas zacząć zabawę.

Tyle że zabawy nie było. Jako że mieszkamy z teściową, stwierdziliśmy, że pierwsza kąpiel będzie wspólna. Tata Zośki ją trzymał i każdy z nas oblewał ją wodą, żeby mieć w tym ważnym wydarzeniu udział. Wszystko byłoby pięknie i cudownie, gdyby Zosia nie histeryzowała, jakby ją ze skóry obdzierano. Płakała i płakała, kąpiel więc tak szybko jak się zaczęła, tak się skończyła. I tak było przez kolejne kilka dni. Nie wiedzieliśmy dlaczego. Wszystko było tak jak należy - woda nie była za gorąca, nie było jej za dużo, tata w swoich silnych dłoniach trzymał małą zdecydowanie, ja do niej gadałam, ale to nie pomagało.

Aż pewnego dnia, z bezsilności, zadzwoniłam do położnej się poradzić. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy powiedziała, żebyśmy nalali więcej wody. Tyle, co by ją zakryło. Dziecko bowiem wtedy przypomina sobie, jak dryfowało w brzuszku u mamy i czuje się bezpiecznie. Tego samego dnia wieczorem zrobiliśmy jak nam poradziła. Od tamtej pory Zosia uwielbia się kąpać, nie płacze, nie histeryzuje, tylko się cieszy, jak wchodzimy do łazienki i już wie, co ją czeka.


Tak minęło nam kilka dni. Było śmiesznie, wesoło, Zosia zadowolona, rodzice zadowoleni. Ale i to było do czasu. Jeszcze, jak sobie przypomnę tę feralną kąpiel, to robi mi się słabo. Z tatą Zosi ustaliliśmy, że to będzie ich rytuał. Że to on będzie ją kąpał, bo cały czas jest w pracy i w ciągu dnia często nie mają takiej chwili, żeby mogli ze sobą pobyć. Mi to było nawet na rękę, bo z początku bardzo bałam się ją kapać. Była taka filigranowa i malutka. I choć byłam nieziemsko ostrożna, to i tak miałam cykora. Tak więc do dzisiaj, sporadycznie się zdarza, że to ja ją kąpie.

Tego dnia wszystko było jak zwykle. Woda, co by brzuszek zakrywała, ziajka, tata, ja i Zosia. Aż Zosia się zakrztusiła. Przez krótką sekundę nie było po niej nic widać. Nastała cisza jak makiem zasiał, aż Zośka zrobiła się fioletowa. Na szczęście tata jest ratownikiem i zachował zimną krew. Klepnął ją w plecki, ale to nie pomogło. Dalej nie mogła nabrać powietrza. Odwrócił ją więc buźką do dołu i jeszcze raz klepnął. Udało się. Zaczęła zanosić się płaczem. Wiecie, mimo że płakała, a ja tego naprawdę nie lubię, to poczułam nieziemską ulgę, że to robi. Nogi miałam jak z waty, krew odpłynęła mi z twarzy. I cieszyłam się, jak jasna anielka, że tata Zośki był razem z nami.

Później mieliśmy jeszcze raz taką sytuację, choć już mniej poważną. Zosia zaczęła wierzgać w wannie i nalała sobie wody do ust. Bardziej się wystraszyła niż zadławiła.
Mamy - choć łatwo to powiedzieć, zachowajcie zimną krew. Klepnijcie dzieciątko w plecki, jeśli to nie pomoże, odwróćcie główką do dołu. Oby was to nie spotkało. Uczucie, jakie wtedy rośnie w piersi mamy, jest wręcz nie do opisania. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło, a Zosia dalej lubi kąpieli, tak jak lubiła. Nawet i bardziej. A czy wy miałyście takie zdarzenia przy swoich pociechach?

Źródło zdjęcia : https://www.google.pl/

You Might Also Like

18 komentarze

  1. Na szczęście nie mieliśmy jeszcze takiej sytuacji! I oby nie nastąpiła! Nie wiem jakbym się wtedy zachowała. Pewnie też bym spanikowała. Ale dzięki za rady - na wszelki wypadek warto wiedzieć, co wtedy zrobić! A co do kąpieli, to moja od początku lubiła wodę, tylko za pierwszym razem coś tam popłakała, a później już z uśmiechem. Teraz już tak kopie, że połowa łazienki mokra - i my też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas teraz też tak jest :) Chce w wannie siedzieć, a nie leżeć, lubi mieć zabawki obok siebie, a chlapanie to ulubiona czynność :)

      Usuń
  2. Nam to się na szczęście nie przytrafiło. Zawsze lejemy mało wody i mała prawie za każdym razem płacze. Nie pomyślałabym, żeby lać więcej. Ja jeszcze ani razu nie myłam malutkiej zawsze robi to jej tata.Ja jakoś boję się za to zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :) Niech to będzie czas dla nich, facetów ;)

      Usuń
  3. Jejku...aż mi się słabo zrobiło. Młoda kiedyś dała nura, ale na szczęście nic się nie stało. Zakrztusiła mi się jednak jabłkiem 2 razy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedzeniem też mi się przykrztusiła. Nawet ostatnio. Ale na szczeście już potrafię zachować zimną krew ;)

      Usuń
  4. Ja mialam podobna sytuacje. Moja corka zachlysnela sie ulewajac mleko. Zrobila sie sina. Klepalam plecki i nic. Dopiero jak sciagnelam jej ustami to mleko przykladajac je do nosa- nie wiem jak, serio- zaczela oddychac. Bylysmy po tej akcji w szpitalu na obserwacji czy nie dostaje zachlystowego zapalenia pluc...Najgorsze jest ten strach i fakt ze swiat staje w miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Ale najważniejsze, że wszystko kończy się dobrze ;)

      Usuń
  5. Mój nie raz wylądował pod wodą ale już był starszy bo ponad rok miał. Na szczęście się nie zakrztusił. Trochę strachu i dalej zabawa w wodzie na całego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nie przestraszył się i później nie miał lęku do wody ;)

      Usuń
  6. Jeju, jak to przeczytałam, to aż mnie ciarki przeszły. Okropne mieliście doświadczenie. Ja zaraz mam w głowie te okropne suche utopienia... Ojjj! Dlatego my mieliśmy zawsze leżaczek kąpielowy w wanience. Wody było w niej mało i tak oblewałam nią tylko córeńkę. A jak się nauczyła siedzieć to siedzi w wannie w krzesełku kąpielowym. Raz mi się omsknęła w wodzie i potem całą noc nie spałam patrząc na nią czy wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie Cię rozumiem! Już teraz jesteśmy dużo mądrzejsi, a i Zośka nie szaleje w wodzie za bardzo. Na szczęście kąpiele dalej lubi :)

      Usuń
  7. Podczas mycia takiego maluszka świetnie sprawdzi się dobrze wyprofilowana wanienka anatomiczna wyposażona w praktyczną podpórkę. Sama kąpię w takiej wanience moją pięciomiesięczną Zosię i jeszcze nigdy podczas kąpieli mała nie zachłysnęła się wodą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś mnie to spotkało 😔tata polewał synka wodą a on nóżka ruszył lejek i woda wleciała do buzi 😔jezu jaki strach nikomu nie życzę

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że o tym piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bycie mamą zobowiązuje. I jeśli nie przygotujemy się dobrze na takie problemy, możemy niestety, ale stracić dziecko. A tego możemy sobie nie wybaczyć. Ogólnie wiem, że starsze dzieci i dorośli mogą korzystać z https://lifevac.pl/ , żeby uratować kogoś od zachłyśnięcia, ale z maleństwami już jest gorzej. Sssawkę LifeVac można od 19 miesiąca życia stosować.

    OdpowiedzUsuń
  11. 53 yrs old Software Engineer III Derrick Gaylord, hailing from Sheet Harbour enjoys watching movies like Bright Leaves and Macrame. Took a trip to Heritage of Mercury. Almadén and Idrija and drives a Delahaye Type 175S Roadster. sprawdz tych gosci

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw coś od siebie ;)

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń